środa, 28 maja 2008

Koncert - 29 maja ODWOŁANY!

Scena - piękna, na podwyższeniu. Klimatyzowana, na backstage'u była kuchnia, salon, łazienka a nawet jeszcze dwa dodatkowe pokoje.

Nagłośnienie - subwoofer, 5 satelit, do tego nasze piece i comba

Sprzęt - było wszystko, mikrofon, nawet krzesło dla zespołu, jakieś drzewko, woda jaką kto lubi.

Widownia - miejsca na jakieś 1-2k osób.

W takim miejscu chętnie zagrałaby każda kapela, a my ją mięliśmy na własność.
Dnia 31 Maja, jest to sobota 'Nożyce do cięcia blachy' miały zagrać swój pierwszy, w pełni elektryczny koncert. Co się stało, że jednak tak nie jest?
Wszystko zaczęło nawalać po kolei.
Aśka z Olką miały zrobić plakaty i bilety (Aśka ładnie rysuje więc miała się zająć plakatami, a Olka coś wymyślić) nakład wcale nie był duży, jakiś miliard. No ale tak jest jak się pracuje z amatorami. Mamy 28 maja, trzy dni przed planowanym terminem, a pomysł na bilety nawet nie powstał, a o plakatach nie wspominając, przecież trzeba by narysować tego miliard, co to dla nas jednak my poszliśmy w stronę muzyki nie jakiegoś szitowego rysunku.

Nawaliła sala, a raczej widownia i nagłośnienie.
Co się stało? Przyjechał jakiś inwestor, zebrał chłopa z osiedla (bezrobocie na naszym osiedlu spadło w tym momencie do 4 osób! umiem je nawet wymienić Krasnal, Hugoboss, Rejli i Cholewa) zaczęli budować jakiś blok, wycięli sad. Miejsca na widowni z tysiąca, dwóch zmniejszyły się do pięciu set na ścisk (w sensie tak żeby coś słyszeć) Nawet jeśli by się skitrali z drugiej strony bloku, to i tak balkon Kovala jest tylko na jedną, do tego budowa obok, usypali tam jakieś góry, wszędzie pył, po prostu masakra.

Następna sprawa, ToiToi's. Nie mamy hajsiwa żeby wynająć te stylowe niebieskie budki, więc kibel był przewidziany obok widowni z tyłu bloku, powtarzam jeszcze raz, sad wycięli bo musieli sobie dojazd na budowę zrobić.

Reasumując?
My chcemy, co z tego, że nie mamy piosenek, nie było żadnej próby. Zespół jest gotowy (ew. byłby, siada się na 8 godzin przez 2 na garażach i ma się co najmniej 16 piosenek). Jednak los, niesprzyjający nam ludzie, oraz tacy na których nie można polegać (Dobra, zrobię to wam, powiedzcie tylko ile chcecie mieć kopii?) sprawiły że koncert

DNIA 29 MAJA
NOŻYCE DO CIĘCIA BLACHY
KONCERT ODWOŁANY!!

trudno, jeszcze wam pokażemy!
- - -
baj de łej.
Prace nad płytą musiałby być na chwilę wstrzymane, gdyż naszą własną profesjonalną studią nagraniową szlag trafił.
W tym momencie oczekujemy na nowy wehikuł, a to może potrwać ze parę tygodni, gdyż zamówiliśmy sobie adamentową obudowę oraz ognioodporne podzespoły, tj. Mareczek kompa zjarał i czeka na nowego.
Stąd nie mamy hajsu, żeby ToiToise wypożyczyć (planujemy kupić jednego na własność)

wtorek, 6 maja 2008

My space nożyc? Teraz w Twojej przeglądarce!

Mareczek, przyszedł dzisiaj do szkoły ostro zajarany.
"Metallica ma myspace'a, kabanos ma myspace'a teraz i my mamy!"
No zgadza się. Wczoraj. Tak wczoraj dnia 5 Maja, Mareczek założył nam majspejsa i to on zgłosił się, właśnie przez to, by nim kierować.

-> Pakuj się, men <-
mała próbka naszej niedopracowanej jeszcze twórczości, ale to dopiero na razie.


Chciałbym dodać, że adress tej strony również ma swoją tajemniczą historię.
buhahahaha.
Otóż, jest podwójne "Igreg", bo GuitarrSen-Sei Mareczkosa był legendarny Dżej Four Łaj (J4Y) rozpoznawalny był w mrocznym świecie Warszawskich Włoch właśnie przez pseudonim "Igreg". Niestety zginął ów człek w czasie wyprawy po najnowsze tabulatury, do jakże niebezpiecznej dzielnicy Śródmieście przy okazji pojechał na kebaba i kupić sobie kostkę. Tam niestety Banda złych bassistów napadła na niego, on jako legenda klasyka bronił się jak mógł, lecz jego nylony były za słabe.
Marek chciał złożyć chołd J4Y'owi właśnie przez ten podwójny "y" na końcu.

sobota, 3 maja 2008

Koncert - starówka 25 kwi. Prawdziwe "prawdziwe początki"

Ehh, no to, na pewno było to dawno, bo 25 kwietnia czyli dzień po jam session. Taaak to był pierwszy nasz koncert warszawska starówka. Dzień wcześniej wszystko było pięknie ustalone. Mięliśmy zagrać 3 koncerty, na każdym ta sama setlista w 3 różnych miejscach, ale na starówce i miało być genialnie. A 'Daj pienionżka' miało robić furorę w publiczności, na tym miało być wielkie pogo, tłum ludzi miał nas porwać z ławki, wziąć na falę, w całej warszawie słychać by było tylko 'No! Ży! Dzie!', kolesie z TVP przyjechaliby dawać transmisje na żywo, a zaraz za nimi prawnicy z teczkami wypełnionymi umowami na wydawanie płyt solowych, kompaktowych, long pleji, złotych, srebrnych, chodnikowych.

-Californication
-Daj pienionżka
-Welwetowe swetry
-Daj pienionżka
-Kokoszka
-Daj pienionżka
-Grudniowy blues
-Daj pienionżka

To była nasza setlista. Skończyło się na raz Californication. Miliard razy 'Welwetowe swetry' (1szą zwrotkę + reren), 'Daj pienionżka' (na miliard różnych sposobów) i coś czego nie było, graliśmy Covera 'Ptaszka' zespołu Kabanos.

Jeśli chodzi o publikę, to przyciągnęliśmy uwagę jakichś starych sów, wycieczki siedmiolatków, jak można było się spodziewać miejscowej inteligencji (czyt. dresów) no i metal-babki sellerki z drugiego końca ulicy.

Skandowanie? Myślę, że Ci którzy mieszkają w Warszawie wiedzą...

TVP, i tu, hahaha, mogę Cię wyśmiać, była! HAHA! Ale jakoś nie była zainteresowana tym co robimy. Kręcili jak Milicjanci pałowali przechodniów.

Jeśli chodzi o prawników to raczej mogliśmy zainteresować się jedynie płytami chodnikowymi, dokładnie Ticośam, Mareczek wie jak to się nazywa, w każdym razie taka o podstawie sześciokąta, albo ośmiokąta, Mareczek wie.
- - -
Zatem, jak wyglądały koncerty?
Na początku siedliśmy sobie koło kawiarenek na rynku, spokojnie w cieniu. Graliśmy z 20 minut, poza 30 groszami i parówkami z serem Jot-Zet-Zet'a nie mięliśmy nic, aż w końcu. Szła wspomniana już wycieczka siedmiolatków. Zaczęliśmy grać 'Daj pienionżka' i dzieciaki się zainteresowały, pani obok mnie na ławce też. Po skończonej piosence jakiś chłopaczyna się przełamał, koledzy bili mu brawo, my z resztą też bo byłą to 1sza zarobiona złotówa tego dnia, pani widocznie nie chciało się wstać.


Po 12 złotych, pominę to ile tam siedzieliśmy. Jako zespół postanowiliśmy zmienić miejscówę. Odchodząc usłyszeliśmy zachęcające 'nareszcie poszli' od jakiejś sowy. Na usta cisnęły się mocne słowa, ale w końcu opuściliśmy, co one tam wiedzą, przecież nie słyszą. Apteka koło rynku wydała się zachęcająca. Fajne miejsce, no ogólnie, sporo osób, my gramy przyjemną mjuzę (taa) i starsi ludzie=dobrzy ludzie i rzucaliby hajsy. Jednak betonowy blok na którym siedzieliśmy był cholernie zimny i, trzeba przyznać, zimno było w czteły liteły.



"W pewnym momencie zauważyliśmy jakieś dziecko z mamą i ojcem które się nami dość zainteresowało. Od razu zaczęliśmy grać dobrze już znane "Daj pienionżka". Gdzieś tak jak za 3 razem śpiewaliśmy zwrotkę to podeszło bliżej. Zagraliśmy przejście, zwolnienie. Wtedy była już niezła grupka dorosłych koło nas (wszystko za sprawą "Daj pienionżka" i tego dzieciaka). I tam w tej piosence jest dalej przerwa i takie: ty ty ty ty ty i ty! [tu wchodzi mjuza] Daj pienonżka. I na każde ty, ja i Mareczek pokazywaliśmy na to dziecko. Zaczęliśmy grać dalej, to dorośli w brecht, a my dalej swoje. A potem zarobiliśmy złotówę!" (z innej notki z innego mojego bloga)

No! do tej pory, szło nam wolno, bo nie było Wojtasa.
Przyszedł, on ma już skill'a i poszliśmy pod barbakan. Właśnie tam spotkaliśmy bande dresów którzy bali się gitar i długich włosów, chyba ogólnie bali się włosów, sami byli łysi, heh, dziwni ludzie. No ale zaczęliśmy grać szło szybko, Wojtas Żydził. I w pewnym momencie przyszła ta metal-baba sellerka z drugiej strony ulicy. No i ta metal-baba sellerka z drugiego końca ulicy, zaczęła się do nas pluć, że mamy swój kąt na ulicy i w ogóle i żebyśmy się trzymali od jej kąta daleko, widziała w nas konkurencję, no nie da się ukryć, albo po prostu wystraszaliśmy jej klientów.


Jak na pierwszy koncert, nie zarobiliśmy dużo, do płyty jeszcze trochę nam brakuje, ale to loooz bo nie mamy wszystkich txt'ów jeszcze.
Ehh, "prawdziwe początki"

















































Treszur

  • Skoro dotarłeś już tu, to musisz być wielkim Nożycowym fanem dlatego dowiesz się teraz rzeczy których nigdzie indziej nie znajdziesz
  • Ciekawostki:
  • Na początku był pomysł, żeby nazywać się Nożyce do cięcia szkła, ale stwierdziliśmy że to głupio brzmi
  • Był też pomysł, by nazywać się Nożyce do cięcia blachy, drewniana raczka, ostre; Rękawice budowlane żółte, model G rozmiar: duży; GRATIS nie wyszło :s
  • Mareczek urodził się tego samego dnia co Aniulka
  • 'Sz' początkowo miało być o niej. Jako, że tematyka (w sensie 'o Aniulce') była dosyć szeroko znana, a 'Sz' to skrrót od 'Szmata' skróciliśmy sobie do wiadomoczego żeby łatwiej było używać i nie słuchać codziennie plujni od widomoczego ]:->
  • Jak już rzekłem 'Sz' to skrót od 'Szmata'
  • Tato Euterbe śmiał się z niego i całych Nożyc gdy usłyszał 'Daj pienionszka', nikt nie wie czemu.
  • Każdy szanujący się zespół to ma: Czy wiecie że 'Nożycie do cięcia blachy' od tyłu to 'Yhcalb aicęic od ecyzon', serio!
  • Przez moment zastanawialiśmy się nad zmianą nazwy do 'Nożyce do ciecia Blachy'
  • Kokoszka został zainspirowany do napisania 'Kukurydzy'przez... pole kukurydzy, które rosło tam w jego wiosce zwanej przez wielu Ursus, a dokładnie moment gdy po pierwszych przymrozkach, postanowili je skosić.
  • Szalik który rozwinął Kaczyński na meczu Polska-Austria pochodził z Akslopii, od tego momentu Euterbe zaczął szukać Akslopii na każdym kontynencie świata, jednak nigdzie jej nie znalazł. Gdyby ktoś mu podał coś co, by mu pomogło, Nożyce były by wdzięczne, bo ten debil nigdy nie kupi sobie tego kabla.
  • Mimo że nagrał 'Sz!', Euterbe ciągle szuka Akslopii
  • Groszka już od dawna wielbi Mareczka i jego muzykę
  • Mareczek jeszcze nie wie że Groszek to jego tajemnicza wielbicielka, nawet jeśli to przeczyta, w co wątpię, to nie wie kim jest Groszek